KORONKOWE TRAMPKI


Data wpisu: 21 lipca 2016

Cześć!
Dzisiaj mam dla Was zdjęcia z trochę chłodniejszych dni.
Strój to typowy zwyklak. Moja ulubiona, biała koszula - swoją drogą trochę już się wysłużyła, więc ostatnio kupiłam nową w Housie - niebawem Wam pokażę ;)
Do tego jeansy, koronkowe trampki i stylówka gotowa! A ponieważ jestem zmarzluchem wzięłam też ze sobą kurtkę ;-)

W przyszłym tygodniu w końcu mój długo wyczekiwany urlop! :-) Mam nadzieję, że będę mogła trochę poszyć i że moje twory będą nadawały się do noszenia i pokazania :-)
Na weekend wybieramy się nad jezioro, więc na pewno będę miała dla Was kolejne zdjęcia. Mam nadzieję, że pogoda nam dopiszę i w końcu złapię trochę słońca ;-)







kurtka / jacket New Yorker bluzka / blouse - no name | spodnie / trousers Stradivarius | buty / trainers - allegro



SZCZAWNICA


Data wpisu: 15 lipca 2016

Cześć!
Dzisiaj mam dla Was zdjęcia z naszej ostatniej wycieczki - z miejsca w którym się zakochałam! Już nie mogę się doczekać kiedy wrócę tam ponownie! Mam nadzieję, że już niedługo :)
A o jakim miejscu mowa? O pięknej Szczawnicy.

Wycieczkę na rowery do Szczawnicy planowałam od jakiś 2 lat... i chociaż do Szczawnicy mamy ok. 100 km jakoś nigdy nie mogliśmy się wybrać - aż do ostatniego weekendu.
Muszę przyznać, że na rowerze nie jeździłam ok. 10 lat i gdy w wypożyczalni Pan dał mi pierwszy rower zaczęłam wątpić czy ta wycieczka to dobry pomysł ;) na szczęście okazało się, że moje obawy są związane ze zbyt dużym rowerem. Gdy udało się znaleźć odpowiednio mały (co dla Pana było wyzwaniem, bo razem ze mną były jeszcze 2 osoby w formacie mini ;) ) okazało się, że faktycznie jazdy na rowerze się nie zapomina ;)

Punktem docelowym naszej wycieczki był Czerwony Klasztor na Słowacji - z informacji wyczytanych w Internecie trasa miała ok. 12 km. Widoki, które mogliśmy podziwiać całą trasą zapierały dech!
Cały czas jechaliśmy brzegiem Dunajca.








Wypożyczenie roweru to  koszt do 30 zł. Nam droga na Słowację zajęła ok. godziny. Polecam wyjechać wcześniej, bo po południu w drodze powrotnej na trasie pojawiło się znacznie więcej rowerów i pieszych, co utrudniało jazdę.
Po dotarciu na miejsce można zwiedzić muzeum i odpocząć chwilę nad Dunajcem, żeby nabrać siły do dalszej jazdy ;)






Sama Szczawnica również jest bardzo zielona i zadbana. Można pospacerować, usiąść i odpocząć.





I na koniec mój towarzysz podróży ( biały pośrodku) :)


Po całym wypadzie pupa i mięśnie ud bolały niemiłosiernie. Ale warto było! Jeśli tylko macie możliwość wybierzcie się koniecznie! Ja gorąco polecam!